M.S.U.P.S. WYZWOLENIE
ul.św.Katarzyny 3,Kraków
tel:503848471;e-mail:[email protected]
www.metadon.fora.pl,
Szanowni Państwo
Chce przedstawić Małopolskie Stowarzyszenie Uczestników Programów Substytucyjnych WYZWOLENIE.
Stowarzyszenie powołali pacjenci programu metadonowego przy W.S.S.im.L.Rydygiera w Krakowie. W lipcu 2005 roku zostaliśmy zarejestrowani w KRS i byliśmy pierwszym Stowarzyszeniem powołanym i prowadzonym tylko przez osoby leczone metadonem lub buprenorfiną. WYZWOLENIE poza tym ze broni praw i interesów pacjentów terapii substytucyjnej jest tez grupą wsparcia. Staramy się edukować zarówno pacjentów jaki i osoby pracujące z osobami uzależnionymi bądź na terapii zastępczej , o tym czym jest metadon czy buprenorfina ,jak postępować z osobami na substytucji i jak wielkie korzyści terapia substytucyjna niesie ze sobą. Naszym wielkim sukcesem jest rozpowszechnienie idei zrzeszania się pacjentów substytucyjnych bądź użytkowników narkotyków w Polsce. Dzięki pieniądzom jakie otrzymaliśmy od OSI/IHRD mogliśmy zbudować stabilną organizacje oraz odwiedzić Łódź ,Szczecin i Warszawę i zasiać tam idee aktywizmu wśród pacjentów substytucyjnych i użytkowników narkotyków. Dzięki kontaktom z innymi organizacjami pozarządowymi działającymi na polu redukcji szkód ,udało się nam przekazać trochę wiedzy osobom pracującym wśród pacjentów bądź użytkowników. W roku 2006 zostaliśmy przyjęci do sieci NAMA (National Association of Methadone Advocates) najstarszej organizacji zrzeszającej osoby i organizacje zajmujące się propagowaniem terapii metadonowej. Jesteśmy zapraszani na międzynarodowe seminaria , konferencje i szkolenia, WYZWOLENIE – LIBERATION jest organizacją znaną na świecie i aktywnie włączającą się w akcje lokalne ale też globalne, dotyczące polityki narkotykowej, praw człowieka i przede wszystkim terapii substytucyjnej i redukcji szkód. Aktywnie działamy w Internecie prowadzimy forum publiczne(www.metadon.fora.pl) dzięki któremu pomogliśmy wielu osobom które mimo iż uzależnione od opiatów nie wiedziały że mają alternatywę od leczenie drug-free , w ośrodku MONARu badź NZOZ czy PZOZ
Programy substytucyjne są nie znane,nie są też polecane podczas wizyt w poradniach leczenia uzależnień ,nie tylko punktach MONAR a;le też w publicznych ZOZowskiech poradniach.
W DZIALE BAZA DANYCH MAMY PRZEWODNIK PO PROGRAMACH SUBSTYTUCYJNYCH,dostepnych dzis w prawie kazdym dużym mieście,w postaci metadonu czy buprenorfiny. Z radością obserwujemy rozwój organizacji pacjenckich i użytkowniczych jak i rozwój terapii substytucyjnej w Polsce.
Niestety wciąż jest w Polsce ZA MAŁO miejsc na programach metadonowych , niektóre województwa mimo dużej liczby uzależnionych od opiatów nie maja programów substytucyjnych i co gorsze nie uważają za konieczne powołanie takich programów na swoim terenie. Dlatego właśnie WYZWOLENIE aktywnie działa gdzie tylko może by uświadamiać decydentom , politykom i lekarzom że substytucja jest rozwiązaniem podyktowanym wiedzą, doświadczeniem i efektywnością w radzeniu sobie z problemem uzależnienia od opiatów. Wspieramy wszystkie inicjatywy które doprowadzą do powstanie większej liczby programów substytucyjnych i miejsc na już istniejących. Uważamy też za wskazane lobbowanie za wprowadzeniem w Polsce programów substytucyjnych w tzw. trybie niskoprogowym , tak by każdy chętny mógł skorzystać z substytucji nim nałóg doprowadzi do nieodwracalnych szkód jak zakażenie HIV , HCV czy pobyt w Zakładzie Karnym
Uzależnienie jest chorobą nie przestępstwem , chorobą którą można leczyć farmakologicznie .
Metadon i buprenorfina są lekami i jako takie powinny być dostępne dla chorych , czyli osób uzależnionych od opiatów wszędzie a nie tylko w kilku dużych miastach.Problem uzależnienia od opiatów w Polsce dotyczy ok.25.000-35.000 osób lub prawdopodobnie jeszcze więcej!!
Wiemy o czym mówimy , to MY jesteśmy EXPERTAMI !!!
jeśli chodzi o narkotyki,redukcje szkód,edukację użytkowników,problemy zdrowotne,socjalne,prawne osób używających czy uzależnionych od nielegalnych, "ulicznych" narkotyków!!
1500 miejsc na programach substytucyjnych to stanowczo za mało!BYCIE EXPERTEM NIE ZNACZY TO
ŻE WIEM WSZYSTKO!
CZEKAMY NA KAZDĄ OFERTĘ WSPOŁPRACY BY POMAGAĆ WSZYSTKIM POTRZEBUJĄCYM.
NA ULICACH I NA SALONACH MÓWIMY TO SAMO!
ZMNIENIĆ RZECZYWISTOŚĆ TO NASZ CEL1500 miejsc na programach substytucyjnych to stanowczo za mało!
W imieniu M.S.U.P.S. WYZWOLENIE
Przewodnicząca Zarządu
Marianna Iwulska
Gosia Senderska o M.S.U.P.S. WYZWOLENIE
,
Po latach starań wreszcie na początku 2000r.w Krakowie, w Poradni Uzależnień przy WSS im.Rydygiera powstał Program Metadonowy. Zaczęto od przyjęcia kilku osób, kilkunastu, a wkrótce liczba pacjentów wzrosła do 80 osób (aktualnie w porywach do 85). Wprowadzenie w tym mieście (jak zresztą i w każdym innym miejscu) metadonu w leczeniu uzależnienia od heroiny było dla wielu ludzi ostatnią deską ratunku. Metadon dawał szansę na wiele, a wtedy wydawało się pacjentom nawet, że będzie remedium na wszystko. Niestety, rzeczywistość okazała się nie tak różowa. Po niedługim czasie uczestnicy terapii zaczęli dostrzegać niedoskonałości systemu, a te coraz bardziej doskwierały kazdemu z osobna. W końcu dostrzegliśmy bezsens narzekań i zaczęliśmy się organizować. Dochodziły do nas wieści z innych programów w Polsce, gdzie nie było dobrze, a dla kontrastu mieliśmy wiele informacji o tym, jak leczenie substytutami wyglada na świecie. Czytaliśmy o terapiach uzależnień, pytaliśmy, uczyliśmy się... Owocem tych działań było powstanie organizacji pacjenckiej, zarejestrowanej w lipcu 2005r. jako Małopolskie Stowarzyszenie Użytkowników Programów Substytucyjnych "Wyzwolenie". Było to pierwsze takie stowarzyszenie nie tylko w Polsce, ale też w Europie Wsch.! Z dumą (sic!) podkreślaliśmy ten fakt. Dla wielu z nas stało się to prawdziwym początkiem budowania poczucia własnej wartości. Nie sposób przecenić, jak bardzo terapeutyczne działanie kryło się w sztuce sformułowania przez grupę indywidualistów wspólnych celów, zorganizowanie się, wreszcie skuteczne przejście przez wszystkie biurokratyczne bariery...
Najważniejszy z dokumentów stowarzyszenia był dla nas Statut. Określa on cele "Wyzwolenia"
* Lobbowanie na rzecz leczenia substytucyjnego i zwiększania ilości programów oraz miejsc na nich
* Ochrona praw pacjentów
* Przeciwdziałanie wykluczeniu społecznemu
* Poprawa sytuacji socjalnej
* Współpraca z kierownictwem programu
To tylko najważniejsze z naszych założeń ,zawartych w Statucie.
Gros naszych działań na początku skupiało się na pomocy współpacjentom w funkcjonowaniu w programie. Uświadamialiśmy ludziom ich prawa (bo obowiązki wbito nam do głów już dawno), razem próbowaliśmy je egzekwować - z różnym skutkiem... Nasz przykład podziałał mobilizująco i w innych miastach pacjenci metadonowi organizowali się coraz częściej. Założyliśmy internetowe Forum pod szczytnym hasłem "Użytkownicy programów metadonowych łączmy się!" Forum to stało się kopalnią wiedzy dla wszystkich zainteresowanych tematem. Poprzez kontakt w sieci pomagamy ogromnej grupie ludzi, docieramy też poza granice Polski. Członkowie "Wyzwolenia" przecierają szlaki uzytkownikom narkotyków na przeróżnych płaszczyznach, również nie dotyczących terapii substytucyjnej. Wspomagają uzależnionych mających zastarzałe konflikty z prawem i osadzonych w placówkach penitencjarnych. Aktywizują pacjentów w celu kontynuacji nauki, podjęcia pracy, corocznie organizują spotkania świąteczne oraz rekreacyjne. Reprezentują krakowskie środowisko na konferencjach dotyczących redukcji szkód, przybliżają tę filozofię mediom. Organizują akcje sprzątania i utylizacji skażonego sprzętu iniekcyjnego(Patrol Sprzętowy). Publikują wypowiedzi w prasie i poważnych wydawnictwach. Biorą udział w projekcie Methwork, w ramach którego pacjenci metadonowi pracują jako streetworkerzy przy wymianie igieł i strzykawek na terenie Krakowa i Katowic. Wspierają wszelkie akcje dotyczące redukcji szkód, polityki narkotykowej, aktywnie walczą o prawa człowieka i pacjenta. Jesteśmy członkoma NAMA, współpracujemy z OSI/IHRD. Wielu członków - założycieli stowarzyszenia zakończyło już terapię metadonem - założyli rodziny, pracują i idą swoją drogą. Na ich miejsce przychodzą nowi ludzie, którym pomagamy, a w przyszłości oni pomogą następcom. Wciąż zamierzamy rozwijać nasze stowarzyszenie i zakres działań.
Małgorzata Senderska
Członek-Założyciel M.S.U.P.S.WYZWOLENIE
Krakow,2007
ARTYKUŁ Z GAZETY KRAKOWSKIEJ "Syrop" czy strzykawka?
"METADON,WYZWOLENIE I CZWÓRKA LUDZI"
Na spotkanie trochę się spóźniłem. Czekali na mnie na Placu Wolnica przy muzeum etnograficznym. Witam się z całą czwórką i dziesięć minut później już siedzimy w kafejce. Są aktywni, śmieją się mówią jedna przez drugą i jeden przed drugiego, ale czuję pewną rezerwę. Jest zrozumiała, nie mają dobrych doświadczeń z dziennikarzami. Chociaż wcale tego po nich nie widać cała czwórka jest uzależniona od heroiny. Są uczestnikami krakowskiego programu metadonowego, programu który daje im szansę na normalne funkcjonowanie. Niedawno przeżywali trudne chwile, bo o mały włos terapia nie została wstrzymana. Taka decyzja oznaczałaby dla nich i wielu ich przyjaciół powrót do strzykawki. Ewa, jak sama mówi zaczynała wcześnie. Jako trzynastolatka próbowała marihuany, amfetaminy... Potem przyszła kolej na heroinę. W liceum nie dało się już ukryć że bierze. Dziś przyznaje że miała szczęście. Trafiła na ludzi, którzy nie zlekceważyli jej problemu. Otrzymała pomoc, chociaż był to jeszcze czas kiedy wiedziała lepiej co będzie dla niej dobre. Dzięki detoksykacji i pobytowi w ośrodku skończyła szkołę. Jednak uwolnienie się od opiatów nie jest proste. Często wręcz niemożliwe. Wszystko kończyło się zwykle na powrocie do grzania kompotu (w Krakowie, inaczej niż w innych polskich miastach, to kompot jest najczęściej zażywaną odmianą heroiny). Wybawieniem okazała się terapia substytucyjna, chociaż jak twierdzi Ewa, będąc już na programie długo nie mogła załapać. Teraz jest czysta. Regularnie zażywa metadon. Studiuje resocjalizację, i co ważne - żyje między udźmi. Zna takich, którzy zrezygnowali z "syropu" sami. Pracują. Zakładają rodziny. Żyją. Takich ludzi na programie jest więcej. Sama myślała już wcześniej o uwolnieniu się od substytutu, ale wie, że jeszcze na to za wcześnie. Andrzej swoją historię opowiada węzłowato. Zraził się do ośrodków Monaru. Wojskowy dryl, surowe warunki i zbyt wielu terapeutów traktujących swoją pracę jak pokutę poza nielicznymi wyjątkami. Nie tamtędy przebiegała jego droga. Swoje "przywiązanie" do opiatów próbował rozwiązać inaczej. Jeździł w Bieszczady, z dala od ludzi. Sposób, jak sam mówi, skuteczny na dwa, trzy miesiące - ale nie na dłużej. Nie wie, czy to kwestia charakteru czy własnych słomianych chęci... Nie wierzył w metadon. Namawiany niemal przez rok - ugiął się. Przyznaje, że na początku terapii nie zawsze był w stanie utrzymać czyste konto. Po pewnym czasie odczuł pozytywne efekty. Odnalazł wyjście z heroinowego labiryntu i konsekwentnie do niego zmierza. Zmienił się, ale nie do końca zmienił otoczenie. Teraz pracuje na ulicy, wymienia igły i strzykawki, odbiera użyte i zakażone. Nie uważa by w ten sposób propagował "grzanie". Redukuje zagrożenie, a często kontakt ze streetworkerem to dla wielu narkomanów pierwszy kontakt z terapeutą. Andrzej świetnie się odnalazł w nowej roli, ale nie ma zamiaru na tym poprzestać - teraz szuka pracy...
Artur zażywa metadon najdłużej z całej czwórki. Pamięta początki programu i swoją bezsilną wściekłość spowodowaną brakiem przepływu informacji pomiędzy ośrodkami w kraju i wśród personelu. Pamięta prace magisterskie pisane na temat uzależnionych, prośby o próbki włosów, paznokci... Wszystko to miało być korzyścią dla programu, dla jego rozwoju - gorycz w jego głosie jest wyczuwalna aż nazbyt dobrze. Prościej byłoby zatelefonować, albo zasięgnąć informacji w jednej z międzynarodowych organizacji takich jak NAMA (amerykańskie stowarzyszenie osób propagujących leczenie metadonem). W Polsce istnieje co prawda Stowarzyszenie Pracowników Programów Substytucyjnych, ale niestety - tylko na papierze. Według mojego rozmówcy na tym polu nie dzieje się wiele lub zgoła nic. Pozostali potakują. Artur wie na temat metadonu dużo. Na początku rozmowy opowiedział mi historię tego specyfiku - od środka przeciwbólowego po skuteczny środek do leczenia uzależnień od opiatów, skutkach zażywania i problemach terapii. Jest to wiedza ogólnie dostępna. Dla chętnych.
Marianna, podobnie jak Ewa, brała odkąd skończyła 13 lat. Pielgrzymka po ośrodkach, kolejne odtrucia. Najdłużej bez heroiny wytrzymała 3 miesiące w ośrodku. Uczyła się tam życia w... ośrodku. Radzić sobie z problemami dnia powszedniego nikt jej tam nie nauczył. Oczywiście, mogła tam pozostać, być terapeutą... Obieg zamknięty. Zwykle po dwóch tygodniach od wyjścia okazywało się, że wciąż jest uzależniona. Szalona karuzela nie dawała się zatrzymać. Pamięta też bardziej drastyczne próby wyciągania z nałogu. Według "życzliwych" (członków organizacji pomagających osobom uzależnionym) miała sięgnąć dna aby się odbić. To miał być jedyny sposób. Tego czy rzeczywiście odbiłaby się od niego na szczęście nie musiała sprawdzać. Od siedmiu lat jest korzysta z terapii. Stała dawka leku umożliwia jej życie bez fizycznego głodu i bólu z nim związanego. Jest jednym z członków założycieli stowarzyszenia "Wyzwolenie". Wyjeżdża na konferencje, a dzięki globalnej sieci utrzymuje kontakt z organizacjami z całego świata (takich jak wymieniona już NAMA na przykład). Wymieniają informacje, wywierają nacisk na kompetentne osoby aby poprawić sytuację uzależnionych i umożliwić im podjęcie skutecznego leczenia.
Szczecin ma na terapii jest 20 miejsc więcej niż w Kraków. Leczy się tam setka uzależnionych. Według Marianny problem handlu heroiną w tym mieście niemal zaniknął z banalnego powodu braku popytu. Andrzej wpada jej w słowo i twierdzi, że gdyby krakowski program powiększyć o 50 miejsc (byłoby ich wówczas 130), to sytuacja wyglądałaby podobnie. Ale Andrzej jest tylko streetworkerem. Bez naukowej otoczki może nie być przekonujący dla decydentów.
Terapia substytucyjna na pewno jest długotrwała ale jednocześnie najbezpieczniejsza i co najważniejsze - skuteczna. Jednak nasz model leczenia różni się bardzo od zachodniego. W Polsce wciąż stawiamy na detoksykację i abstynencję, a w przypadku uzależnienia od heroiny sprawdza się to w sporadycznych przypadkach. Programy metadonowe pozwalają tym ludziom na prawdziwy powrót do swoich ról, do życia. Dają również nadzieję na całkowite wyleczenie. Poza tym, jest jeszcze wprawdzie mniej altruistyczny ale nie mniej istotny argument ekonomiczny - chory leczony metadonem kosztuje społeczeństwo mniej, nie popełnia przestępstw (bo nie musi) i nie rozprzestrzenia (świadomie lub nie) chorób zakaźnych. Pozostawiony samemu sobie kosztuje dużo więcej. Nawet patrząc w ten mniej ludzki sposób terapia zastępcza przynosi wymierne korzyści. - Leczenie metadonem, to zgoda na funkcjonowanie w społeczeństwie osób zażywających legalny, czysty narkotyk - bo metadon jest narkotykiem, nie powodującym żadnej euforii, umożliwiającym normalne życie bez negatywnych skutków spowodowanych przyjmowaniem opiatów - mówi Grzegorz Wodowski z poradni Monaru na Św. Katarzyny - Na uczestników terapii na pewno nie wpływa korzystnie stawianie ich w sytuacji dużej niepewności, jak ta w przypadku strajku lekarzy czy braku środków finansowania programu. Trzeba pamiętać o tym, że leczenie metadonem opiera się głównie na pewności pacjenta, że otrzyma on swoją dawkę codziennie. Stan emocjonalny ma tutaj kluczowe znaczenie. Mój rozmówca jest przekonany, że w przypadku uzależnionych od heroiny, zachodni model leczenia (czyli łatwy dostęp do metadonu) z całą pewnością sprawdziłby się u nas. Program jest mniej kosztowny niż stacjonarne (i mniej skuteczne w tym przypadku) ośrodki, za to przynosi wiele korzyści społeczeństwu i samym uzależnionym.
Moi rozmówcy korzystający z programu nie zgodzili się na zdjęcie. Ewa obawia się reakcji swojego otoczenia i władz uczelni na której studiuje. Andrzej nie chce mieć kłopotów ze znalezieniem pracy. Nie chcieli pokazywać czytelnikom pleców, bo nie mają się czego wstydzić. Czy naprawdę powinni obawiać się reakcji ludzi? Sławek Szajdziuk ,2007
Moje Post Scriptum
W rozmowie z dziennikarzem , którego bardzo polubliliśmy Sławkiem Szajdziukiem, brali udział członkowie MSUPS WYZWOLENIE: Ewa,Andrzej,Artur i ja,Marianna Masia Iwulska.Mielismy mozliwosc autoryzacji tekstu lecz mimo to nie ustrzeglismy sie bledow. Niektóre slowa np."czysty" nie powinny sie znalesc w tekscie ,który autoryzowałam.
Inna sprawa że ten artykuł jest efektem rozmowy z trzema innymi poza mna osobami. Niektóre ich opinie różnią się od moich poglądów. To uważam równierz za piękno.Różnorodność ludzkiej natury.
Ogólnie oceniam ten tekst bardzo dobrze i "wkładam go" miedzy osiągniecia WYZWOLENIE.
z uszanowaniem
Marianna Masia Iwulska
Przewodnicząca Zarządu WYZWOLENIE
Z Marianną Iwulską rozmawiamy o Stowarzyszeniu WYZWOLENIE
małopolskiej organizacji zrzeszającej pacjentów programów substytucyjnych. (wywiad z MONAR na Bajzlu)
MnB: Pijesz metadon? Nie widać tego po tobie... A co myślałeś, że będę ci przysypiać podczas wywiadu? Oczywiście, że zażywam ten lek, ale dawka jest stabilna, więc nie spodziewaj się, że spadnę z krzesła. MnB: Skąd wziął się pomysł, aby założyć organizację pozarządową skupiającą osoby leczone substytucyjnie?
Mieliśmy wiele wątpliwości co do tego, czy jesteśmy właściwie traktowani przez personel programu metadonowego. Pewnego dnia oznajmiono nam nawet, że będziemy wszyscy "zerowani" i program zostanie zamknięty. Po jakimś czasie niebezpieczeństwo zostało zażegnane, ale pozostała poważna trauma. Poczuliśmy wtedy, jak mało ważne jest dla służby zdrowia nasze życie i przyszłość, i jak w każdej chwili możemy wylądować tam, skąd udało nam się uciec. Prowadziliśmy wiele rozmów między sobą, było mnóstwo dyskusji, ale czuliśmy, że jesteśmy bezsilni i te nasze narzekania są jałowe, bo do niczego nie prowadzą. Wtedy ktoś powiedział, że jako organizacja mielibyśmy większe szanse przebicia z naszymi postulatami, a nasze zastrzeżenia traktowane byłyby o wiele poważniej. W lipcu ubiegłego roku zarejestrowaliśmy w sądzie stowarzyszenie.
MnB: Kto może należeć do waszej organizacji?
Każdy, kto był lub jest pacjentem programu substytucyjnego może zostać członkiem zwyczajnym naszego stowarzyszenia. W przypadku członków honorowych nie ma takiego wymogu. Członkiem honorowym może być każdy, kto zostanie zarekomendowany przez kogoś z nas. Zwróć uwagę na to, że pacjent programu substytucyjnego, to nie tylko ktoś leczony metadonem - mogą być to również osoby podtrzymywane buprenorfiną.
MnB: A co z tymi, którzy są uzależnieni i nie podejmują leczenia substytucyjnego? Czy wasza organizacja nie chce im pomagać? Generalnie te osoby mają nieco inne problemy. Na tą chwilę chcemy zmierzyć się z tymi, które dotyczą nas i jeśli poczujemy, że coś pozytywnego się dzieje - być może w przyszłości będziemy pomagać również tym, którzy ciągle jeszcze przyjmują nielegalne narkotyki. Na razie nie czujemy się na siłach, aby to robić. Choć z drugiej strony każdy z nas na własnej skórze odczuł jak źle traktowane są osoby używające narkotyków i z jaka niechęcią spotykają się prawie na każdym kroku.
MnB: Czym się w takim razie zajmujecie?
Na początek taka uwaga. Wiele czasu i wysiłku poświęcamy naszemu małemu podwórku metadonowemu, na "walkę" o zaliczki, o pacjentów, którzy z powodu nie przestrzegania kontraktu mają być relegowani z programu itd. Nie chcemy jednak, aby był to główny powód, dla którego istniejemy jako organizacja. Zresztą z tą walką o nie wyrzucanie pacjentów też bywa różnie: zdaję sobie sprawę, że są osoby, które rzeczywiście zupełnie nie przestrzegają regulaminu, nagminnie dobierają narkotyki - a tam, po "drugiej stronie" inni oczekują na wolne miejsce w programie metadonowym. Przy ograniczonej dostępności do metadonu - rodzi się pytanie: czy należy za wszelką cenę walczyć o kogoś, kto nie wykorzystuje szansy, jaką daje mu udział w programie? Czy też nie spojrzeć na to tak, że dzieje się to kosztem tych, którzy tkwią wciąż "na ulicy". Sama byłam wyrzucana z programu dwukrotnie i wiem, że w tamtym czasie niewiele liczyło się dla mnie leczenie, czy szukanie stabilizacji.
MnB: Jakie jeszcze problemy mają osoby leczone substytucyjnie? Przede wszystkim nieumiejętność przestawienia się na tzw. "normalne" życie. Większość z nas brała narkotyki przez kawał swojego życia. Nie mieliśmy kiedy się nauczyć tego, co innym w naszym wieku nie sprawia żadnych problemów. Czasem nie chcemy się do tego przyznać, ale nawet głupia wizyta w urzędzie to dla wielu prawdziwa wyprawa i stres nie do przeskoczenia. Kolejna sprawa to praca. Ilu z nas ma stałą pracę? Może kilkanaście osób - na te osiemdziesiąt, które są w programie krakowskim. Co ma zrobić trzydziestoparolatek, który ćpał 10 albo 15 lat, nie ma wykształcenia ani zawodu, nie umie się "sprzedać" pracodawcy, nie jest przyzwyczajony do "normalnego" trybu życia? Jakie ma szanse na zdobycie pracy w dzisiejszych czasach? Wiesz, że tu nie ma żadnych biletów ulgowych. Pozostaje wegetacja.
MnB: Czy sądzisz, że można coś temu zaradzić?
Jasne. Trzeba tylko zacząć inaczej traktować uzależnionych i dawać im szanse. Chcielibyśmy bardziej integrować ludzi, którzy są na metadonie. Powinniśmy być ze sobą w pozytywnych relacjach: ktoś ma pracę, może mógłby pomóc i załatwić ją koledze. Chcemy, żeby nasza organizacja pomagała w zdobyciu kwalifikacji, umożliwiała kursy, naukę i tym samym powrót do życia. Sam metadon nie wystarczy. Dlaczego ludzie dalej kradną żeby przeżyć? Chcemy to zmienić. Ja jestem w nieco lepszej sytuacji, bo mam rodziców, którzy mi pomagają, ale większość z nas jest skazana tylko na siebie. Jak nie masz rodziny, która ci pomoże i żadnej szansy na pracę - to dalej tkwisz po uszy w gównie.
MnB: Czy już robicie coś z tego, o czym mówisz?
Na razie zmagamy się z biurokracją i własnym niezorganizowaniem. Musieliśmy zrobić wszystko, co z prawnego punktu widzenia jest niezbędne, ażeby organizacja mogła działać: NIP, REGON, księgowa, konto bankowe i tak dalej. Mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli zająć się realizacją naszych zamierzeń. Jesteśmy coraz bardziej świadomi naszych praw i podnosimy głowy.
Aby nasze działania miały sens, większy rozmach i były skuteczniejsze potrzebujemy kontaktu i współpracy z innymi osobami z naszego grona, także z tymi spoza Krakowa. Stały kontakt / "stałe łącze" jest w zasadzie podstawą działania wszystkich organizacji tego rodzaju. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o nawiązanie z nami współpracy/kontaktu. Niekoniecznie zobowiązującego do czegokolwiek. Na początek fajnie byłoby po prostu najzwyczajniej w świecie się poznać. Cóż, ostatecznie przynajmniej jedna rzecz na pewno nas łączy... Jesteśmy pewni, że macie wiele ciekawych pomysłów, spostrzeżeń i doświadczeń. Zwłaszcza, że przed nami duże wyzwanie: już w przyszłym roku to my będziemy gospodarzami Kongresu Użytkowników Narkotyków, który po raz drugi odbędzie się w trakcie konferencji IHRA w Warszawie. Prosimy o dołączanie do naszego forum internetowego: www.metadon.fora.pl